O Lone Pine Koala Sanctuary znajdującym się w sąsiedztwie Brisbane pierwszy raz przeczytaliśmy w książce Julli Raczko 'Julia jest w Australii' i od razu zapragnęliśmy je odwiedzić. Ten działający od 1927 roku ośrodek zamieszkują m.in. koale, kangury, dziobaki, wombaty i diabły tasmańskie. Bez wątpienia największą atrakcją tego miejsca jest możliwość wzięcia na ręce i przytulenia misia koali. Oprócz tego zwiedzający mogą nakarmić kangury, papużki lory oraz uczestniczyć w pokazach z udziałem mieszkańców i pracowników tego małego zoo. Na wizytę w LPKS warto zarezerwować sobie conajmniej 4 godziny.




Do Lone Pine Koala bez problemu dojedziecie komunikacją miejską. Z jedną przesiadką z dzielnicy West End dojazd zajmie Wam około godziny. Bilet wstępu kosztuje 36 dolarów. Jeśli zamówicie go przez internet to dostaniecie 10 % zniżki. Więcej informacji znajdziecie tutaj.

Ważna informacja: jeśli marzycie o tym, żeby przytulić koalę to musicie się pojawić w Lone Pine z samego rana. Bilety na przytulanie koali są dodatkowo płatne (20 dolarów), a ich ilość bardzo ograniczona. Niestety tym razem nie załapaliśmy się na bilety, więc będziemy musieli jeszcze tam wrócić.  


Papużka lora z wizytą u Tomka :-)
Diabły tasmańskie
Na zdjęciu ucinający sobie drzemkę wombat