Park Narodowy Tongariro to najstarszy rezerwat w Nowej Zelandii, założony w 1887 roku. Na terenie parku znajdują się trzy czynne wulkany: Ruapehu, Ngauruhoe oraz Tongariro.Do wizyty w parku przekonała nas wspinaczka Tongariro Crossing, uważana za jedną z najbardziej spektakularnych w Nowej Zelandii. Wulkaniczny krajobraz szlaku, który można zobaczyć we Władcy Pierścieni robi ogromne wrażenie. W takich okolicznościach przyrody można się poczuć jak na obcej planecie. Przejście tego mierzącego 19,4 km szlaku zajmuje ok. 5 - 7 godzin i prowadzi przez płaski teren, mniejsze i większe wzniesienia oraz strome zbocza. Prawdziwą perełką szlaku są szmaragdowe jeziora znajdujące się w kraterze wulkanu. Zobaczycie je po przejściu ok. 10 km. Przygotujcie się na bardzo zmienną pogodę - na wzniesieniach potrafi być bardzo zimno i wietrznie. Czapki, rękawiczki, buty i kijki trekkingowe będą na tej trasie niezbędne. Więcej informacji na temat trasy znajdziecie tym linkiem.


        











TAUPO

Taupo to miejscowość znajdująca się w środkowej części wyspy północnej, położona nad ogromnym jeziorem o tej samej nazwie. Jezioro Taupo ma powierzchnię 616 km, a jego linia brzegowa jest długa na bagatela 219 km.  Po ukończeniu szlaku w Tongariro dotarliśmy tam w ok. godzinę. 




HUKA FALLS

W Parku turystycznym Wairakei, 5 minut drogi z centrum miasta, znajduje się słynny wodospad Huka falls. Ten mierzący 11 metrów wodospad z krystalicznie błękitną wodą jest jedną z najczęściej fotografowanych naturalnych atrakcji w Nowej Zelandii. Ilość wypływającej z niego wody wynosi 220 000 litrów na sekundę. To wystarczy, aby wypełnić jeden olimpijski basen w 11 sekund. Więcej informacji na temat wodospadu i pieszych szlaków nad jeziorem Waikato znajdziecie tutaj.






SPA THERMAL PARK

Nieopodal Huka falls znajduje się kolejna atrakcja, jest to Spa thermal park w którym zupełnie za darmo można skosztować kąpieli w gorących źródłach. Temperatura, która na początku wydaje się całkiem przyjemna może być trudna do wytrzymania. Niemniej jednak warto się zanurzyć :-). Poniżej znajdziecie mapkę z lokalizacją parku. 


ROTORUA

Rotorua to ważny ośrodek kultury Maorysów. Znajduje się tu jedyny w Nowej Zelandii maoryski teatr oraz wioska maoryska Thermal Village. Wioska, zamieszkana przez Maorysów  jest również na codzień otwarta dla turystów. W ofercie znajdują się wycieczki z przewodnikiem, pokazy tradycyjnego tańca oraz kosztowanie maoryskich potraw. Byliśmy bardzo ciekawi tego jak wygląda życie w wiosce - jak się okazało całkiem normalnie. Mieszkańcy wioski żyją  jak wszyscy - pracują m.in w punktach handlowych na terenie wioski, poruszają się samochodami, a ich domy są wyposażone we wszystkie standardowe sprzęty. Z opowieści przewodnika wynika, że w gorących źródłach nie tylko zażywają kąpieli, ale również przygotowują posiłki. Niezwykle interesującą atrakcją był dla nas pokaz maoryskiego tańca. Podczas ok. 30 minutowego występu zobaczyliśmy słynny taniec Haka, który być może znacie z tego popularnego w roku 2016 filmiku z maoryskiego ślubu.Więcej informacji na temat miejscowości i dostępnych atrakcji znajdziecie tutaj.









AUCKLAND

Auckland - nasz ostatni przystanek. Przyjechaliśmy tu dwa dni przed odlotem, mając nadzieje na sprzedaż samochodu. Nasze ostatnie dni spędziliśmy w hostelu w centrum Auckland, w którym  dokonywaliśmy żmudnej segregacji uzbieranych przez ostatnie 5 miesięcy rzeczy :-). Z miejsca wydrukowaliśmy plakaty i wybraliśmy się na tour po najpopularniejszych hostelach. Chcieliśmy zwiększyć szanse sprzedaży samochodu poprzez rozwieszenie ulotek na tablicach ogłoszeniowych. Niestety okazało się, że podobnych ogłoszeń było w tym czasie bez liku. Anons zamieściliśmy również na popularnych facebookowych stronach dla backpackerów. W sprawie zakupu przez facebooka odezwała się do nas pewna Pani z oddalonej o 70 km miejscowości. Umówiliśmy się z nią 5 godzin przed odlotem. Nie mieliśmy nic do stracenia, wiedzieliśmy, że jeżeli nie uda nam się sprzedać samochodu to niestety będziemy musieli go porzucić na ulicy. W tamtym czasie nie mieliśmy w Auckland żadnego znajomego, który mógłby zająć się sprzedażą naszego auta po naszym wylocie. Całe szczęście sympatyczną panią skusiła niska cena,  a nam do kieszeni wpadło kilkaset dolarów :-). Było to niewiele, porównując do ceny zakupu, ale w sam raz na dokupienie pamiątek na lotnisku. Na lotnisko przyjechaliśmy dość późno, co zdecydowanie nie przeszkodziło nam w poszukiwaniach suwenirów. Dopiero, gdy usłyszeliśmy nasze nazwiska przez megafon zaczęliśmy biec ile sił w nogach przez lotnisko. Całe szczęście samolot nie zdążył odlecieć :-)